wtorek, października 29, 2019


Witam. Oto krótki wywiad z panem Januszem Świtajem


Janusz Świtaj był pierwszym Polakiem, który złożył do sądu wniosek o „zaprzestanie uporczywej terapii, w momencie, gdy zabraknie jednego z moich rodziców”. To było w 2007 roku. 12 lat po tym wydarzeniu mężczyzna obronił pracę magisterską. – Nadal nie oddycham samodzielnie, mój stan wymaga całodobowej opieki – mówi Janusz Świtaj

Był Pan twarzą walki o godną śmierć. Co spowodowało, że na nowo odkrył Pan chęć do życia?

To prawda, wiele lat temu przeżyłem ten trudny okres życiowy. Nowe chęci do życia zostały wzbudzone przez nowe możliwości, które się przede mną otworzyły. Dzięki zbiórce zorganizowanej przez media, oraz Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko" szybko zebrano fundusze na zakup specjalistycznego wózka, dostosowanego do mojej znacznej niepełnosprawności, oraz respirator. W tym momencie poczułem, że realnie odmienia się mój los.


Czym zajmuje się Pan w Fundacji Anny Dymnej?

Przez ostatnie kilka lat, głównie zajmuje się fundraisingiem i nawiązywaniem kontaktu z naszymi wspaniałymi darczyńcami. Odpisuję również na korespondencję różnych osób, nie tylko tych z niepełnosprawnością, które zwracają się do mnie z jakimś zapytaniem. Korespondencji w ostatnim czasie jest znacznie mniej, niż po 2007 roku.

Obecnie po ukończeniu studiów i obronie dyplomu, staram się zdobywać coraz większe kompetencje zawodowe. W tym celu  postanowiłem rozpocząć studia podyplomowe na SWPS w Katowicach, aby jak najlepiej przygotować się do zawodu psychologa/psychoterapeuty.

Zna Pan przypadki, w których Pańska historia pomogła komuś poradzić sobie z własną chorobą?

Dzięki mojej pracy w fundacji kilku osobom udało się pomóc materialnie – załatwić materac albo łóżko ortopedyczne. Poważne prośby jak wsparcie finansowe są przekazywane przeze mnie do zarządu  fundacji, która rozpatruje tego typu sprawy. Wiele osób pytało mnie, w jaki sposób obsługuje komputer albo jak steruję moim wózkiem. Udzielałem porad oraz pomagałem w nawiązania kontaktu z konstruktorami tego typu urządzeń. Dzięki temu chore osoby mogły nabyć podobny sprzęt, czasami powołując się nawet na moją osobę. Taka zmiana miała wpływ na ich dalsze życie. Miałem okazję podnieść na duchu oraz zmotywować osoby, które pisały o swoich trudnościach. Często nawet osoby zdrowe dziękują mi za bycie inspiracją dla nich, dzięki mojej postawie życiowej.

W najbliższym czasie chcę uruchomić wirtualny gabinet i udzielać psychologicznego wsparcia osobom po wypadkach komunikacyjnych, z wysokim urazem kręgosłupa szyjnego.


A jak było z tymi studiami? Gratuluję zdobytego tytułu magistra.

Studia z psychologii to jedne z najtrudniejszych studiów, więc nie było łatwo. Studiowanie psychologii to moja pasja, dlatego pomimo całkowitej niepełnosprawności i wielu z tym związanych utrudnień, miałem w sobie wystarczająco dużo sił i motywacji aby pomyślnie ukończyć wybrane z rozwagą studia. Kilka przedmiotów jak Psychometria, Metodologia sprawiło mi dużą trudność, lecz dzięki temu przekonałem się, że wszystkiego można się nauczyć. Niezależnie, w jakim jest się położeniu. Wystarczy poświęcić na to odpowiednią ilość czasu, wysiłku i zaangażowania i wszystko staje się możliwe.

- Wyznaczam sobie kolejne cele, a potem przeżywam radość, gdy zostają osiągnięte (...) W najbliższej przyszłości chciałbym spełniać się jako psycholog, pomagając chorym i osobom po wypadkach.


- mówił w wywiadzie  mgr Janusz Świtaj



4 komentarze:

  1. Bardzo lubię Annę Dymną, wspaniała kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam taką siłę, jaka potrafi drzemać w ludziach. My, na co dzień potrafimy zrzędzić i narzekać, że tak nam ciężko, a tak na prawdę grzeszymy tak gadając.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy dowód na to, że nie powinno w ogóle być czegoś takiego jak eutanazja!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna rozmowa pełna nadziei.

    OdpowiedzUsuń