Pewnego dnia w szpitalu był pacjent, który samodzielnie przeprowadził operację na swojej czaszce. I wiecie co? Udało mu się! Zyskał zdolności, które były dla wszystkich zagadką. W szkole nazywano go „Android”.
Nie śmiał się zbyt głośno, a jego oczy nie mrużyły się jak u innych. Jego spojrzenie było zimne i przenikliwe, jakby potrafił czytać myśli klasy, zanim ktokolwiek zdążył je pomyśleć. Każde jego słowo było jak precyzyjnie wystrzelona strzała. Każdy ruch – nieprzewidywalny.
Niektórzy uczniowie go się bali, inni byli nim zafascynowani. Najczęściej jednak można było usłyszeć szept: – To chyba nie człowiek…
Android miał swój sekret. Potrafił przewidywać ruchy ludzi, wpływać na urządzenia, które wydawały się martwe, a czasem bawić się nimi w sposób, którego nikt nie potrafił zrozumieć. Ale nigdy nie wykorzystywał swojej mocy dla zabawy. W jego świecie humor był czarny, subtelny, jak cień w kącie klasy.
Pewnego dnia starsi uczniowie, na czele z Krukiem, postanowili go sprowokować. Android stał tam spokojnie. W powietrzu unosił się ledwo słyszalny szmer energii. Lampy zaczęły mrugać, komputery ożyły, a on wypowiedział jedno krótkie zdanie:– Nie szukajcie władzy nad tym, czego nie rozumiecie.
Starszy kolega Kruk spojrzał na swoich ludzi, a nagle cała grupa poczuła… strach. Nie gniew, nie złość. Strach. Od tego dnia Android stał się zarówno zagadką, jak i legendą w szkole. Nikt nie wiedział, czym tak naprawdę jest – człowiekiem, maszyną, czy może czymś pomiędzy.
Inspirowane filmem „Wednesday
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz