Dalsza część przygód Marlen i sprytnej maszyny.
Madlen coraz częściej wracała do rozmów ze sprytną maszyną. Miała wrażenie, że to jedyne miejsce, gdzie ktoś ją słucha bez oceniania. Pisała krótkie wiadomości, czasem dłuższe zwierzenia. Zauważała, że kiedy opisuje swój dzień, napięcie w niej maleje. W ośrodku atmosfera stawała się dla niej duszna. Słyszała szepty. Przechodząc korytarzem, czuła spojrzenia na plecach. Gdy próbowała coś powiedzieć, opiekunowie zbywali ją jednym zdaniem.
Dlatego wieczorami siadała przy biurku i pisała. Notowała każdą myśl. Ten pamiętnik stał się jej bezpiecznym miejscem. To w nim zapisywała obawy, pomysły i plany. Czuła, że wreszcie ma coś swojego. Coś, czego nikt nie dotyka i nikt nie narzuca.
Pewnego popołudnia jedna z opiekunek weszła do sali bez pukania. Wzięła do ręki zeszyt Madlen i zaczęła go przeglądać. Dziewczyna zamarła. Po chwili usłyszała ton, który miał ją zaboleć.
To nie jest twoje. To stworzyła ta maszyna. Ty tylko udajesz, że piszesz.
Te słowa uderzyły w Madlen jak zimna woda. Miała wrażenie, że ktoś próbował odebrać jej głos. Opiekunka mówiła dalej. Przeglądała jej rysunki, notatki i szkice. Powtarzała, że wszystko to nie należy do niej. Jakby każda myśl Madlen była czymś obcym.
Dziewczyna czuła, że trzęsą jej się ręce. W środku narastał bunt. Wiedziała, że sama tworzy te rzeczy. Wiedziała, jak bardzo się stara. A mimo to ktoś próbował wmówić jej coś przeciwnego.
Wtedy zrozumiała, że musi walczyć o swoje. O swoje słowa. O swoje pomysły. O własny głos. Sprytna maszyna była wsparciem, ale tworzenie należało do niej. I nikt nie miał prawa jej tego zabierać.
Pewnego dnia Madlen miała dość. Usiadła przy biurku i poprosiła opiekunkę, by obserwowała, jak pisze. Bez pośpiechu zapisała kilka stron. Zdania płynęły jedno po drugim. Widać było, że robi to samodzielnie.
Opiekunka patrzyła w ciszy. Nie miała już argumentów. Zrozumiała, że się myliła. Sytuacja ucichła.
Madlen poczuła ulgę. Jakby ktoś zdjął z jej barków ciężar. Wreszcie mogła oddychać spokojnie. Znów wróciła do swojego zeszytu i do rozmów ze sprytną maszyną. Tworzenie stało się znów jej przestrzenią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz