środa, listopada 26, 2025

 Znany​‍​‌‍​‍‌​‍​‌‍​‍‌ lektor usłyszał swój głos w reklamie, mimo że nigdy jej nie nagrywał. To nie pomyłka, tylko efekt klonowania audio przez sztuczną inteligencję . Teraz sąd ma zdecydować, czy głos to dobro osobiste, które trzeba chronić tak samo jak wizerunek.

Głos pojawił się w reklamie, choć lektor o niej nie wiedział

Jarosław Łukomski od lat pracuje głosem. To jego narzędzie, wizytówka i źródło utrzymania. Pewnego dnia w sieci natknął się na reklamę lokalnej firmy, w której wykorzystano brzmienie niemal identyczne z jego. Nigdy nie nagrywał podobnego spotu.

Wstępna analiza audio wskazała, że to produkt syntezatora. Sztuczna inteligencja  przejęła barwę i sposób mówienia lektora, tworząc nową ścieżkę, wystarczająco wiarygodną, by odbiorca uznał ją za oryginał.

Firma nie widzi problemu. Lektor widzi naruszenie tożsamości

Producent reklamy tłumaczy, że nie złamał prawa. Według niego głos nie jest tym samym co wizerunek i nie funkcjonuje w przepisach tak jednoznacznie. Dla Łukomskiego to sygnał alarmowy. Uważa, że ktoś wykorzystał coś, co należy do jego osoby.

Głos to część tożsamości. Rozpoznawalna, charakterystyczna, wyjątkowa. Jeśli można go powielić bez zgody, pytanie brzmi: gdzie przebiega granica?

Dlaczego ta sprawa może przewrócić rynek audio

To pierwszy przypadek w Polsce, który trafił do sądu. Wyrok może wpłynąć na całą branżę:

  • lektorzy i aktorzy głosowi mogą zyskać realną ochronę 
  • firmy audio będą musiały uzyskać zgodę na imitację głosu 
  • producenci narzędzi AI dostaną obowiązek wprowadzenia zabezpieczeń 
  • zleceniodawcy przestaną obchodzić budżet, generując „tańsze kopie”

Kreatywne środowiska czekają, bo ten proces określa przyszłe standardy. Jeśli głos zostanie uznany za dobro osobiste, rynek będzie musiał się dostosować natychmiast.

Sztuczna Inteligencja nie ma hamulców. Czy prawo będzie je miało?

Technologia voice-cloning rozwija się szybko. Wystarczy kilka minut nagrania, by odwzorować czyjąś barwę w sposób trudny do rozpoznania. Narzędzie samo w sobie nie jest złe, ale daje ogromną władzę podmiotom, które chcą iść na skróty.

Twoje pytanie — „czy AI może bezkarnie wykorzystać twój głos” — prowadzi do szerszej refleksji. Na razie może, bo prawo nie nadąża. Dlatego tak ważne jest to postępowanie. Odpowie na pytanie, czy człowiek ma wyłączność na własną barwę głosu.

Co ta sprawa oznacza dla ciebie jako odbiorcy i twórcy

Jeśli pracujesz głosem, sytuacja Łukomskiego dotyczy także ciebie. Rośnie potrzeba świadomości i kontroli nad tym, co nagrywasz, udostępniasz i publikujesz. Odbiorca też powinien nauczyć się rozpoznawać, kiedy słyszy człowieka, a kiedy maszynę.

Rynek stoi przed decyzją, czy wartość prawdziwego głosu zostanie utrzymana, czy oddana algorytmom.

Kilka pytań, które warto postawić

  • Kto odpowiada za głos wygenerowany przez sprytną maszynę? 
  • Czy osoba rozpoznawalna ma prawo blokować imitację? 
  • Jakie zabezpieczenia powinny wprowadzić narzędzia klonujące? 
  • Czy odbiorca ma prawo wiedzieć, że słyszy syntezę? ​‍​‌‍​‍‌​‍​‌‍​‍‌

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz